Zwykły – niezwykły Ignacy Pinkas, malarz z Jasła

 

Konflikt rodzinny

Kiedy dorósł i osiągnął dojrzałość, postanowił rozwijać swoje artystyczne zainteresowania i kształcić się w tym kierunku na akademii. Temu stanowczo sprzeciwił się ojciec, co skończyło się wielką awanturą. Ignacy opuścił dom rodzinny i w wieku 18 lat wyjechał. Postanowił, że sam będzie na siebie zarabiał. Rodzina przeprowadziła się do Krakowa, a Pinkas zatrzymał się w Tarnowie. Radził sobie jak mógł, imał się różnych zajęć: pracował jako aktor w trupie teatralnej, jako sprzedawca, rozwoził piwo na dworcu kolejowym. W końcu zatrudnił się na dworcu kolejowym w Tarnowie jako rysownik. Przerysowywał plany budynków. – Dostrzeżono jednak jego talent i zaproponowano, aby namalował portret cesarza Franciszka Józefa do poczekalni pierwszej klasy. Praca została dobrze przyjęta, a Pinkas dostał za nią zapłatę, która była na tyle duża, że pozwoliła mu wyjechać do Krakowa i podjąć upragnione studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jednak tu mamy kolejną plamę w życiorysie. Wiemy, że był na Akademii, pobierał nauki, kształcił się w pracowni Stanisława Dębickiego i Jacka Malczewskiego. Nie figuruje natomiast w spisach studentów. Najprawdopodobniej był wolnym słuchaczem – mówi pani Barbara.

 

Legionów czas

W Krakowie przebywał do roku 1914, kiedy to wstąpił do legionów. Służył w 1 pułku. artylerii I Brygady (w stopniu sierżanta) do kryzysu przysięgowego w 1917 r., potem w Polskim Korpusie Posiłkowym. Tu zaczyna się okres legionowy, który widoczny jest w jego twórczości. Pinkas nigdy nie rozstawał się ze szkicownikiem. Malował to, co go otaczało, czyli okopy, ziemianki, zgliszcza oraz portrety żołnierzy. W 1916 r. miała miejsce jego pierwsza wystawa, właśnie o tematyce legionowej. Niestety niewiele prac przetrwało z tego okresu. Obrazy z wystawy zakupił historyk sztuki Jerzy Mycielski, skąd trafiły do Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu. Koleje losu, a szczególnie zawirowania II wojny światowej spowodowały, że prace zaginęły, nie wiadomo co się z nimi stało. Wystawa pozwoliła mu jednak pogodzić się z ojcem i wrócić na łono rodziny. Za prace z wystawy uzyskał zawrotną jak na owe czasy sumę 800 zł reńskich. Z tymi pieniędzmi przyjechał do domu rodzinnego i oddał je ojcu chcąc pokazać, że nie jest całkiem bezużytecznym członkiem rodziny. Ojciec, niezwykle wzruszony tym gestem, przyjął syna. W 1920 roku ojciec zmarł, a Pinkas zaopiekował się matką.