Ludzie jednak list piszą. Jeden z nich opublikowała „Kultura” (nr 27, rok 1974, s. 15).
Ogromnie jestem wdzięczna Panu Aleksandrowi Małachowskiemu z artykuł o Sergiuszu Kazanowiczu („Kultura” Nr 24). Nalezę do szeregów wrocławian (choć nie „pionierów”), którzy zawdzięczają mu bardzo wiele; niejeden „ratunek” w doraźnych terminach zawodowych, niejeden drogowskaz na obszarach literatury. Przedziwny (mówiąc enigmatycznie) pomysł zlokalizowania miodosytni w bibliotece „Książka na Śląsk” jest pewnie pomysłem kogoś bardzo młodego i wierzę głęboko, że Towarzystwo Miłośników Wrocławia zdoła zapobiec jego realizacji. Wierzę tez, że odezwą się dziennikarze wrocławscy, których pamiętam wśród grona znajomych Sergiusza Kazanowicza. Przypomnę jeszcze, że nazwa biblioteki była programem tego człowieka, i to założonym w czasach, gdy bardziej powszechnymi były prywatne programy „z Śląska” (do Polski centralnej).
Że więc wykazał on dalekowzroczność polityka, której niekiedy brakowało w tamtych latach.
Raz jeszcze gorąco dziękuję Panu Małachowskiemu za „potrząśnięcie” sumieniem wrocławian i uprzejmie proszę o opublikowanie odpowiedzi Ojców Miasta Wrocławia.
Weronika Grubstein
(„Kultura” nr 27, rok 1974, str.15.