Wł. S. Kazanowicz

Wreszcie po siedmiu  latach od śmierci Wł. Kazanowicza, redaktor A. Małachowski mógł przekazać w Polskę dobre wiadomości. Oto fragment jego felietonu z cyklu „pamiętnik współczesny”..
kultura_logo

pamietnik_wspolczesny_logoDzisiaj o dobrych i śmiesznych wiadomościach.
Wpierw o tych dobrych. W lecie napisałem aż dwa felietony o „Książce na Śląsk”  bibliotece pozostawionej przez zmarłego we Wrocławiu  Sergiusza Kazanowicza, którą jego spadkobierczynie ofiarowały miastu, zaś w umowie darowizny zostało zastrzeżone utrzymanie księgozbioru w lokalu przy placu solnym.

Władze miejskie podjęły jednak potem decyzję przeniesienia biblioteki w inne miejsce – a ponieważ nie uzyskały na to zgody ofiarodawczyń – postanowienie to było sprzeczne z prawem i z dobrymi obyczajami. Siostra zmarłego, Pani Maria Wolna, emerytowana bibliotekarka, doznała z tego powodu wielu przykrości. Domagałem się przeproszenia Pani Wolnowej przez władze miejskie i uzyskanie od niej zgody na zmiany albo też wykupienie księgozbioru, W gazetach ukazujących się we Wrocławiu również pojawiły się publikacje podobne w intencjach.

kazanowicz_rynek_malyW tych dniach otrzymałem list od pani Marii Wolnowej oraz „Wieczór Wrocławia” z dn. 12.IX.74, i oto jak sprawa została załatwiona: Do Krakowa udali się przedstawiciele władz kulturalnych miasta Wrocławia – i jak należało, z różami w ręku, przeprosili Panią Wolną oraz zaprosili ją na rozmowę z Prezydentem Wrocławia – Marianem Czulińskim.

W czasie tej rozmowy Pani Wolna ponowiła żądanie pozostawienia na dawnym miejscu i jak mi pisze: „pozostałam na stanowisku, że moim obowiązkiem jest dopilnowanie realizacji woli zmarłego, tym bardziej, że nie widzę jakiegoś istotnego wyłomu w nowym zagospodarowaniu (Starówki wrocławskiej – dop. mój A. M.) przez zachowanie biblioteki na w jej dawnym miejscu.Pan Prezydent uszanował moje stanowisko i Bibioteka pozostanie na pl. Solnym. Podkreślał wielokrotnie w rozmowie, że na żadne niepraworządne rozwiązania nie pójdzie”. Jako byłemu wrocławianinowi miło mi, że te ciągle jeszcze mimo upływu lat „moje” władze miejskie potrafiły wyjść z tej przykrej sprawy z honorem. Taki przykład może być zaraźliwy.